Call me Emma!
Call me Emma!
vakantio.de/callmeemma

Wino i kanadyjska gościnność w Kelowna

Opublikowany: 22.11.2019

Aby przygotować następną historię, muszę cofnąć się nieco. Prosimy więc o cierpliwość! :) Na samym początku mojej podróży po Krakowie poznałem bardzo sympatyczną Kanadyjkę (Dara-Lynn), która przez kilka miesięcy podróżowała po Europie Wschodniej ze swoim psem Tango. Odbyliśmy wtedy dobrą pogawędkę i ona opowiedziała mi o kanadyjskich winnicach w Kolumbii Brytyjskiej, w tym o tych w pobliżu jej rodzinnego miasta Kelowna. Nigdy nie słyszałem o uprawie winorośli w Kanadzie i po naszej rozmowie zdecydowałem się wybrać na wycieczkę do kraju winiarskiego. Co ciekawe, w dalszej podróży po Kostaryce spotkałem kanadyjskiego sommeliera, również z Kolumbii Brytyjskiej i innych Kanadyjczyków, który również mi o tym opowiedział.

Kiedy więc przyszedł czas na zaplanowanie trasy przez Kanadę, skontaktowałem się z Darą-Lynn i poprosiłem o rekomendacje w okolicy. Ku mojemu zaskoczeniu zaprosiła mnie bezpośrednio do swojego mieszkania w Kelowna, co z wdzięcznością przyjęłam. I tak po dwóch dniach w Vancouver wsiadłem w autobus do Kelwony, żeby po prawie roku spotkać się z znajomą z podróży

Sama podróż do Kelowna była wspaniałym przeżyciem. Krajobraz gór i lasów wyglądał dokładnie tak, jak widziałem go w fotoksiążce o Kanadzie, którą dostałem od dziadka – oczywiście tylko o wiele bardziej imponujący. Widziałem nawet jelenie i dwie krowy łosie! Krótko przed Kelowna miałem wspaniały widok na jezioro Okanagan, z dwiema tęczami na niebie.

Sama Kelowna była o wiele większa, niż myślałem. Autobus z jednego końca miasta na drugi jechał około pół godziny. Moja gospodyni odebrała mnie z autobusu i opiekowała się mną w bardzo wzruszający sposób. Przez kolejne dni poświęciła mi dużo czasu, zabierała mnie na wycieczki, poznałem dobrą koleżankę i jej rodzinę. Pierwszego wieczoru poszliśmy na kolację z jej rodzicami, ponieważ były urodziny jej ojca, a mojego ostatniego wieczoru jej babcia zaprosiła nas na kolację (gdzie dowiedziałem się wiele o wydobyciu jadeitu w Kanadzie i poznałem jej sąsiadkę, która pochodziła z Friedberg wszedł!). Poczułem się bardzo mile widziany i prawie częścią rodziny! Mogę tylko być wdzięczny za tak wielką gościnność i mam nadzieję, że kiedyś będę mógł się odwdzięczyć.

Oczywiście nie mogło zabraknąć wizyt w winnicach, dlatego w trzy dni odwiedziliśmy co najmniej dwanaście winnic, a w co najmniej ośmiu zrobiłem degustację wina... W większości winnic można degustować wino za pięć dolarów kanadyjskich bez rejestracji (zwykle z pięcioma winami) i jeśli zdecydujesz się kupić butelkę, pięć dolarów zostanie odliczonych od zakupu. Wśród winiarni znajdowała się tłocznia miodu pitnego, a po drodze zatrzymaliśmy się na farmie lawendy.

Wśród winnic było kilka niezwykłych, a o filozofii czy sztuce tłoczenia wina dowiedziałam się podczas zwiedzania z przewodnikiem i rozmów podczas degustacji. Oto niektóre z moich ulubionych:

Arrow Leaf : winnica w Lake Country na północ od Kelwona. Mi osobiście najbardziej smakowało tamtejsze wino. Z winiarni roztacza się wspaniały widok na winnice i jezioro. Na zewnątrz istnieje możliwość przyniesienia własnego pikniku, a następnie w spokoju skosztowania wina

Blind Tiger : także winnica Lake Country produkująca wino organiczne. Winiarnia otoczona jest winnicami, winiarnia jest bardzo rustykalna, a winiarz jest bardzo miły. Nawiasem mówiąc, nazwa pochodzi z czasów prohibicji, kiedy miejscowi umieszczali w witrynach sklepowych figurki tygrysów lub świń, które albo miały zawiązane oczy, albo nie, aby zasygnalizować klientom, czy bar jest obserwowany przez policję.

Winiarnia Frequency: Ta winnica ma bardzo szczególny sposób tłoczenia wina. W winiarni znajduje się studio nagrań, w którym lokalne zespoły mogą bezpłatnie nagrywać muzykę. Winiarze są zainteresowani wpływem częstotliwości muzyki na wino i zawsze odtwarzają tę samą muzykę w beczkach z winem przez długi czas. Powinno to następnie wpłynąć na osad i cząsteczki wody w winie. Jeśli chodzi o smak, nie udało mi się określić wpływu muzyki, ale koncepcja jest nadal ekscytująca, a winiarnię zdecydowanie warto odwiedzić.

Oprócz degustacji wina, wybraliśmy się na rowery po starych torach kolejowych w Kanionie Mayra i popływaliśmy w jeziorze (chociaż tak naprawdę pływałem tylko ja! Woda była już dużo zimniejsza niż ta, do której byłem przyzwyczajony w Zatoce Meksyku i Karaibów). Tak mijały dni w Kelwonie i okolicach i wkrótce nadszedł czas, aby pożegnać się z Darą-Lynn i Tango i udać się do Vancouver, skąd miał być dalej na wyspę Vancouver.

Odpowiedź

Kanada
Raporty z podróży Kanada
#kanada#kelowna#wine#blindtiger#wein#lavendel